Najnowsze wpisy, strona 14


mar 01 2005 Marzec.
Komentarze: 9

      Marzec tylko czemu jakoś nie moge powiedzieć, że nareszcie marzec. Może dlatego, że coraz bliżej do moich urodzin, imprezy chyba nie będzie, jakoś tak czuje. Za dużo chce wydać w tym roku na za dużo rzeczy, więc nie przewiduje jakiegoś super uroczystego oblewania mojej 20stki - szkoda, bo przecież to w końcu właśnie 20stka.
      Ehhh, weekend minął mi bardzo, bardzo miluśko. Sobota ze znajomymi, niedziela ze znajomymi, bardzo pozytywnie.
      
Wyjechała moja bardzo dobra znajoma (to przez nią poznałam Jego), ale wogóle od czasu mojej nieszczęsliwego Byłego bardzo dobrze się zakumplowałyśmy. Brakuje mi jej, nie widywałyśmy się często, ale jak już to miałam wrażenia na cały tydzień - właśnie za to Ją tak bardzo lubię. Zawsze mówiłyśmy do siebie Stare Konie, bo właściwie to tak jest, znamy się nie długo, za to jak Dwie Stare Szkapy po przejściach - heheh.
   Cała sytułacja z Nim wygląda, chyba najzwięźlej mówiąc tak, że to nie TEN właściwy. Z dłuższej perspektywy  czasowej zaczynam sie zastanawiać jak żeśmy się razem spknęłi, bo nie mamy kompletnie tematów do rozmów. Ale największy problem jest w tym, że On bardzo się do mnie przywiązał (ciekawe kiedy) i będzie trudno to urwać - pomocy ... 

 
 
white_rabbit*k* : :
lut 25 2005 Bez tytułu
Komentarze: 11

      Problem polega na tym, że ja Go nie pokocham !

white_rabbit*k* : :
lut 20 2005 Bez tytułu
Komentarze: 17

"W miłości cnotliwa kobieta mówi nie; namiętna tak; dziwaczna tak i nie; kokietka ani tak, ani nie."

Charles de Bernard

white_rabbit*k* : :
lut 20 2005 Skołowana
Komentarze: 6

   

 

    Tak właściwie nie wiem, o czym dzisiaj napisać.

    Nie mam jakiejś specjalnej weny na pisanie, w ogóle na robienie czegokolwiek. Trudno, nie zawsze musze tryskać optymizmem, chociaż aż tak źle ze mną nie jest.

   Widziałam się z Nim w sobotę. Krótko, bo musiał jechać do Warszawy z babcią z jakimiś wynikami, aż do Warszawy. Nie powiem poświęcać to On się potrafi, tylko zaczyna mi być smutno, że nie ma dla mnie tyle czasu ile ja bym chciała żeby dla mnie miał, ciekawe czy on też żałuje.

    Czasem się zastanawiam, co by było gdybym tak potrafiła czytać w jego myślach coś czuje, że było by to, co najmniej ciekawe. Chciałabym, ale niestety nie mogę.

    Wczoraj oglądałam po raz kolejny „Randkę z księciem”, – ale cóż ja poradzę, po prostu lubię ten film. A może oglądam go tak z tęsknoty za Panem Idealnym, chociaż przecież nikt nie jest ideałem.

     Wiem, że dziwnie to zabrzmi, ale bardzo chciałabym zmienić jego charakter, – dlaczego? Bo mam jakieś przeczucie, że zaczynam się z nim nudzić, co już nie jest dobre. A może to ja się powinnam zmienić. Może powinnam wreszcie zejść na ziemie i zacząć realistycznie żyć, myśleć o przyszłości, nie szukać ideałów. Tylko, czemu to takie trudne, może, dlatego, że ja właściwie nie chce zmieniać siebie.

     Nie macie czasem przeczucia, że zostaliście stworzeni nie tylko od tak sobie, ale po Coś – ważnego, innego?

white_rabbit*k* : :
lut 17 2005 Smutne, nie?
Komentarze: 6

"Kobieta jest wiosną... przychodzi po jesieni i zimie, przynosi świeżość i ciepło... i jeszcze przynosi nadzieję."

 

Romain Hereux

 

 

 

     Zrobiłam sobie troszkę dłuższą przerwę, na moją korzyść lub nie. Nie wiem jak to się wszystko dzieje, ale jakoś zaczyna mi brakować czasu. Gdzieś mi wypływa przez zaciśnięte palce, tylko, czemu tak szybko? Trudno jakoś będę się musiała z tym wszystkim pogodzić, albo, no może np. znacząc wcześniej wstawać, problem w tym, tylko, że ja lubię długo spać.

     Zaczęłam wczytać wreszcie parę dni temu „Dziennik Bridget Jonem” – Helen Fielding. Nie skończyłam jeszcze, ale naprawdę bardzo mi się podoba, może to jest rzeczywiście tak, że jednak kobiety powinny go czytać, a może nie, przecież nie każdy lubi być taką 100% kobietą. Właśnie ostatnio przekonałam się o tym na jednym przykładzie mojej znajomej. Jednak nie będę operować nazwiskami. Powiem tylko tyle, że staram się być jednak tolerancyjna na tyle na ile mogę.

     Będzie miesiąc, chyba, jak się Nim spotykam. Mogę już mówić o nim jak „o swoim”, ale jednak nie chce. Nie chce, bo to by znaczyło, że jednak jakoś się w to angażuje, ale nie jestem chyba na to jeszcze gotowa. Jest jeszcze parę rzeczy, które za bardzo rażą mnie w oczy, na, tyle, że jeszcze nie jestem pewna tego, co mam myśleć. Przyjęłam strategie, że jednak myślenie w ogóle odstawie na półkę, jeśli chodzi o Jego Osobę. Poczekam na rozwój sytuacji, na Jego podejście do sprawy. Wiem, że dobrze je uwydatnił, ale ja jednak nie czuje się na tyle pewna w tej całej sytuacji, żeby robić jakieś stanowcze kroki, co do Niego. Chociaż czasem chciałabym zaryzykować. Chciałabym zobaczyć Go w sytuacjach ekstremalnych, przynajmniej dla Niego.

    Wczoraj przeszedł samego siebie. Założę się, że nawet nie zdaje sobie z tego sprawy, ale jednak ja do tej pory mam jakieś dziwne uczucie, że coś się chyba zmieni.
    Dzwonił do mnie, niby błaha sprawa, ale rozmawiał ze mną przez 2 godziny, właściwie to ¾ rozmowy polegało na jego mówieniu a moim monosylabowym przytakiwaniu. Opowiedział mi od poniedziałku wszystko to, co robił, jak mnie z nim nie było, że wkurzył go klient, że musiał jeździć za lekarzem dla babci, że u lakiernika też go wkurzyli. Tych, „że” było dość dużo. Dwie godziny mówienia o niczym, ale słuchałam go, przyjęłam taką rolę, może właśnie tego ode mnie oczekiwał. Ciekawe czy dobrze wypadłam? 
     Najgorsze jest jednak to, że od przyszłych weekendów będzie miał szkolenia i w ogóle nie będę go widywać przez trzy weekendy pod rząd. Smutne.

 

 

white_rabbit*k* : :