Odkryłam w sobie odrobinkę pedantyzmu, proszę się nie dziwić, jak na moją osobę to coś niespotykanego, ja jak się o coś nie potknę to tego nie sprzątnę, lub ja mnie mam do czegoś nie zagoni. Tak wiem – stare a głupie. Boże, już 20 lat na karku, no trzeba by się zacząć starać o jakiś dodatek dla seniora.
Wiosna – nareszcie. Ciepło, słonecznie co mnie podwójnie cieszy, tylko, że teraz wyglądam jak blade gówno w trawie, a na solarkę kasy nie za bardzo mogę wydawać skoro planuje w najbliższych miesiącach remont pokoju. Dalej co prawda nie mogę się zdecydować czy kupić sobie łóżko i być uważaną za egoistkę, bo lóżko jest pojedyncze i nikt nie będzie mógł u mnie nocować, chyba, że na podłodze. Czy stać się właścicielką sofy dwuosobowej, co było by bardziej praktyczne, ale czy kto kiedy słyszał, żebym ja była praktyczna, połowa moich życiowych decyzji to wyliczanki lub spontany. A co ja właściwie mogę poradzić, że zakochałam się w tym łóżko z Ikeai? Pertraktacje z rodzicami trwają – jak na razie mam połowę kasy ze stania na promocji. I walczę ze sobą bo przecież teraz w sklepach wiosenne kolejce wchodzą, ale będę silna, szkoda tylko, że sama jeszcze w to nie wierze za bardzo. Dziękuje społeczeństwu za karty kredytowe – Niech Żyje Postęp!
Ojciec miał pęknięte żebra i musiałam się z nim męczyć cały dobry miesiąc, ale jednak jest chyba sprawiedliwość na świecie, gdyż przedwczorajsze powtórne badania wykazały że wszystko się ładnie posklejało i w przyszłym tygodniu już idzie do pracy. Dzięki Boże!
Wiosna, wiosna, a ja na razie bez pary, i nawet mnie to nie rusza, a to przez Łukasza. Nie chce się znowu pakować w związek na dwa miesiące lub miesiąc, chciałabym w coś zainwestować i wynosić z tego jakieś korzyści. Dobra, ale żeby inwestować trzeba mieć najpierw w co, a tu ani widu, ani słychu o jakimś męskim kapitale. Trudno na razie nie szukam, chyba, że to mnie się znajdzie. Ooo Ooo tu jestem – bierzcie.
Nie dam się wiosennym porywom serca, jak na razie jestem na etapie czytania książek z serii literatury na obcasach – chłonę je jedna po drugiej (czekam tylko na zwrot od Beaty – „Jestem nudziarą”) ale jak na razie czuje się bardzo pozytywnie, jedyne zmartwienie większej wagi to, to, że szukam sobie pracy na dłużej, ale rynek pracy nie wita mnie z otwartymi ramionami, troszkę owiewają mnie wątpliwości, ale na studia za darmo nie pójdę...