Archiwum październik 2004, strona 1


paź 24 2004 Anonim - Erotyk imażystowski
Komentarze: 2

Kocham moją panią dogłębinie i fioletowo.
Urzekła mnie jak mucha szamocąca się
W garnku z klejem. Oczy jej są szare
Jak bliźniacze popielniczki ledwie opróżnione
Wokół których jeszcze się unosi
Ulotna mgiełka. Ma usposobienie
Błyskotliwe jak nowa dziesięciogroszówka, 
W pocałunkach przypomina gulasz.
Dogłębnie i fioletowo kocham moją panią.

Ameryka
z angielskiego przełozył
Robert Stiller

white_rabbit*k* : :
paź 22 2004 Optymizm, uwierzcie lub nie każdy go ma......
Komentarze: 9

  Na dzień dobry, po całym tygodniu, chce was moje kofane robaczki (czytające tą notkę) pozdrowić serdecznie, uściskać itp. Hm, sama się dziwie dlaczego u mnie taki dobry humor, przecież nic się takiego nie stało. No niby jestem optymistą, ale śmiania i cieszenie się z niczego to już chyba oczywista przesada. Ale, tak  w ogóle, to niby czemu nie miała by się cieszyć z niczego i tak już na świecie jest za dużo pochmurnych i znudzonych twarzy i buziek, więc dlaczego moja miała by się nie uśmiechać?

  Tak optymizm to dość interesująca choroba, skąd się bierze i dlaczego się bierze to w moim przypadku zawsze jest zagadką.

  Chociaż, będąc szczerym w ze wszystkim i przede wszystkim ze sobą muszę przyznać, że powód tej całej sytuacji jednak istnieje i dokładnie wiem dlaczego tak fajnie się ostatnio i ciepło świat uśmiecha do mnie. Tak, tak, ciężko się przyznać, bo w końcu nie wokół tego niby się świat kręci, ale jednak – to facet!

  Nie to, żebym się zakochała, tak tego zdecydowanie odbierać nie wolno. Ho, żeby ja mogła ze szczerym sercem powiedzieć, że się w kimś zakochałam, musiało by minąć parę ładnych miesięcy i dużo musiało by zaistnieć pomiędzy nami. Tu tak nie jest, ale jednak ten facet mnie chorobie zaintrygował. Ale niby dlaczego, ostatnio przecież tylko rozmawiamy przez telefon albo tylko przez komunikator. Więc co się tak właściwie dzieje, co tak właściwie się dzieje ze mną?

  To jest tego typu facet, do których ja jakoś nie mam szczęścia, nie wiem jaki jest do końca, więc to wszystko to tylko czyste przypuszczenia, ale to też obserwacje. Jest na pewno inteligentny, a co najważniejsze wyznaje bardzo podobną do mnie zasadę, że „lepiej nie mieć nikogo, niż być z byle kim dla zasady”. Ja też w życiu kieruje się taką zasadą, a szczerzę musze przyznać, że z tą dewizą  było mi jak na razie w sam raz, może niektórzy by zaraz wyznaczyli jej minus, a mianowicie, że jednak jest się samemu. Ale, już tyle razy się na kimś przejechałam, tyle razu w życiu kierowały mną pozory i pierwsze wrażenie, że postanowiłam temu wyjść naprzeciw i wziąć to wszystko właśnie w tą dewizę.

 Więc wracając do Niego, czy jest możliwe, żeby aż tak dobrze się rozumieć, może nie to właściwie, że się rozumieć, tak stuprocentowo, ale posiadać jakąś wyrozumiałość dla drugiej osoby?

  Rozmawiamy o różnych sprawach i to nie typu, „czego lubisz słuchać” i inne podobne wymiany informacji, tylko rozmawiamy o tym co nas aktualnie wkurzyło, wytrąciło z równowagi, albo wywarło na nas wrażenie pozytywne bądź nie.

  Hm, myślę, że nie chcąc zapeszyć (jakkolwiek by to dziwnie nie zabrzmiało) przestanę już o Nim pisać. Tyle razy w życiu zawiodłam się na rzeczach i co gorsze na osobach, którym całkowicie ufałam, że myślę, że nie chce dalej rozwijać wątku i wrabiać sobie jakiegokolwiek wyobrażenia. Może właśnie to powinno się dziać „ prostą linią przeznaczenia” Dobra, dobra już Ciii...

 Cóż, a tak po za tym się jeszcze działo w moim życiu, hm, może i jest to nudne i monotonne, ale jak zwykle jest to szkoła. Prawda jest taka, że jest ona wykańczająca do granic wytrzymałości ludzkiej odporności, no, przynajmniej takiej jak moja, która nie przywykła do tak dużego, tak rozległego i tak trudnego materiału, którym musi ogarnąć swoim umysłem, albo jak kto woli „zakuć, zdać, zapomnieć”.

  Z dnia na dzień zaczynam coraz bardziej umacniać się w przekonaniu, że źle wybrałam profil szkoły, bo jakby na to nie patrzeć, to nie jest w żadnym wypadku to co chciałabym robić w życiu. To raczej był przymus społeczny, bo dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że to co aktualnie chciałabym robić i z czego ewentualnie potem chciałabym mieć dyplom, nie zapewniło by mi warunków do „normalnego” życia.

  A mianowicie prawda jest taka, że środowisko artystyczne w Polsce to jeden zamknięta krąg i ktokolwiek chciałby się w nim znaleźć to albo, przejdzie na dzień dobry katusze i tak nie osiągając nic, albo będzie miał znajomość, które potem zaowocują mu jakimś szczeblem w tej drabinie artystycznego świadka, oczywiście nie tej najwyższej, po przecież nikt nie da sobie odebrać dojnej krowy. I największy mój aktualny problem jest taki, że ja właśnie takich artystycznych znajomości nie mam.

  Być artystą w tym kraju, to liczyć się z tym, że może się w równym stopniu zostać nikim.

  Ok., wiem, że może się decyduje, na dość zwariowany i mogło by się wydawać nieprzemyślany krok, ale jak mnie nie wywalą po półroczu z tej szkoły, to sama zabieram papiery i przenoszę się na nowy rok do innego studium, ale już architektury, najlepiej wnętrz.

  Wiem, że czeka mnie batalia z rodzicami, ale w końcu muszę zacząć się uczyć na własnych błędach bo będąc cały czas pod skrzydłem mojej familii nie osiągnę tego co chce i zostanę niezaradny człowieczkiem, których i tak w naszym społeczeństwie jest nadmiar, a tak poza tym, chciałabym podłapać jakąś pracę, bo aktualnie przydał by mi się jakiś fundusz, choćby na to nawet, żeby zrealizować mój pierwszy projekt, czyli zaaranżować wnętrze mojego pokoju, ale, ale, to wszystko jak na razie jest jeszcze w sferze przyszłość... co będzie jeszcze się zobaczy.

  W każdym bądź razie życzcie mi powodzenia, bo to chyba najbardziej będzie mi teraz potrzebne!

Dziękuje z Góry

Wasz Króliczek :*

 

white_rabbit*k* : :
paź 17 2004 ... myśl ...
Komentarze: 8

"... Nie istnieje droga na skróty do miesca, do którego dojść warto ..."

white_rabbit*k* : :
paź 17 2004 Wróciłam! Wróciłam! Cieszycie Się?
Komentarze: 7

No więc, jestem z powrotem, zaniedbała bloga, strasznie się to piszę, ale niestety tak jest naprawdę.
   Kompletnie nie mam na nic czasu,  ale to kompletnie! Przyzwyczaiłam się chyba do tego, ze w moim liceum nie robiło się nic i chodziło się na waxy kiedy tylko miało się na to ochotę. Niestety w tej szkole sprawy nie mają się aż tak blacho jakby się mogło wydawać. To jest Studium, a traktują nas jak zwykłych studentów tylko z tym minusem, ze jeszcze patrzą na frekwencje, więc na każdej lekcji musisz być obecnym. Problem tego nadzoru polega na tym, ze to całkowicie koliduje z tym że ja nienawidzę być tłamszona przez cokolwiek, a co dopiero mówić o tym durnym systemie. Przecież gdybym chciała iść na studia to bym na nie poszła a nie męczyła się w tym durnym studium, tylko normalnie poszłabym do innej szkoły. W ogóle zaczynam się łapać na tym, ze coraz bardziej ma wąty do tej durnej szkoły, tu wszystko musi być zapięte na ostatni guzik, wszystko poprawnie, estetycznie i pięknie, ładnie i przyjemnie, masakra!
   Aha, zapomniała jeszcze z tego wszystkiego opisać tego co najbardziej w ostatnim czasie mną tak wstrząsnęło i aż się w mnie gotuje jak sobie o tym pomyślę. Mieliśmy w klasie, mówię mieliśmy, bo już nie mamy, ale wracając do tematu, mieliśmy w klasie kolegę Bartka. Ja osobiście Bartka nie lubiłam, wydawał mi się typem chłopaków których teoretycznie nie trawie i nie toleruje w moim otoczeniu, ale jednak należał do klasy, więc jakoś siakoś go tam zaakceptowałam. Więc przychodzimy któregoś dnia na lekcje a mówią nam, ze Bartek zostanie wyrzucony ze szkoły, a mianowicie stała się t, ze Bartek pobił się z innym uczniem. W mojej starej szkole wszystko by od razu ucichło, albo mieli by tylko rozmowę u dyrekcji i było by Oki, albo dali by sobie po mordach i pewnie nikt by się o tym nie dowiedział. Ale, ale w tej szkole oczywiście to wszystko wydało się ”niepoprawne politycznie”, Bartek został wywalony, baa, mało tego miał rozmowę z Psychologiem od spraw młodocianych, po prostu jednym słowem zrobili z niego najlepszy kandydata na przyszłego kryminalistę! Zrobili z tego taką historię, że ja się mu nie dziwie, że nawet się nie starał wrócić do tej szkoły, normalnie zrobili z niego jakiegoś dziwaka – durnota, jednym słowem nazywając! Ah, nie chce mi się znowu wkurzać na tą całą sytuacje, więc zmieniam temat.

  Mmm, o czym by tu jeszcze napisać? Może o Cośku? Więc sprawa aktualna z Cośkiem wygląda najprawdopodobniej tak, ze Cosiek na chyba laskę, a ja z moim złotym serduszkiem i w ogóle nie mam zamiaru się nikomu wpierdzielać do związku, a tym bardziej go psuć czy niszczyć, bo nie jestem aż taka zła i wredna jakbym się niektórym mogło wydawać! No i to by było na tyle, kończąc ten temat.
  W ogóle zauważyłam, ze ostatnio jakoś tracę humor do jakiegokolwiek imprezowania, czy jeżdżenia na jakieś dyskoteki. Może to jest tak jak mówił Kamil, że takie imprezy Cię kręcą tylko do pewnego wieku, potem już Cię nie bawi jeżdżenie na imprezki na którym widujesz 15latków którzy uważają się za dorosłych. Może i tak jest?  A może to raczej mnie napada jakaś przedwczesna starość, hm?
  Kolejny problem, chociaż czy to jest problem, ja tak osobiście nie uważam w końcu to moje życie i robię z nim co mi się żywnie podoba, ale tak do końca nie mogę tez tak myśleć bo to by raczej zabrzmiało jako jakiś manifest, a ja nie staram się niczego i tym bardziej nikomu zamanifestować. Mianowicie chodzi o to, ze zaczynam już systematycznie palić, nie wiem, ale wydaje mi się , ze jak mam nerwy to sięgam po fajkę bo to w jakiś sposób minimalizuje stres, wiem, zdaje sobie sprawę z tego, że to nie niweluje problemu, ale w drugiej strony... też nie rozumiem tego, że wszyscy uważają to za jakąś straszną rzecz, pale bo chcę, to jest używka jak każda inna, a używki, jak mawiała moja babcia są dla ludzi nie są robione po to, żeby im potem ich zabraniać, oczywiście to wszystko w granicach. Dobra tam wywód walnęłam jakbym nie wiem co :].
  Najchętniej to wiecie co bym zrobiła i co mi się tera najbardziej marzy? Chce wygrać jaką dużą kupę forsy! Pomyślcie tylko. Co byście zrobili gdybyście np. wygrali to kumulacje w lotku te 18 milionów? No szał. Ech – pomarzę sobie teraz troszkę Oki?

   Na pewno podzieliłabym kasę pomiędzy rodziców a mnie, może nawet oddałabym im połowę czyli6 milionów. A zasada byłaby taka, że wy robicie z waszą kasą co wam się tylko podoba a ja robię z moja co ja uważam są dobre dla mnie. Kupiłabym sobie mieszkanie, nie dom bo po co mi do, za duży. Kupiłabym sobie mieszkanie, na pewno nie mieszkałabym sam tylko zaproponowałabym mieszkanie z mną komuś z funfli, na pewno zamieszkałaby ze mną Beata. Nie kupowałabym mieszkania Bóg wie jakiego, normalnie np. M-3 , żebym potem miała je z czego opłacać. Kupiłabym sobie samochód, ale też nie od razu Lamborgini, tylko jakiś mały samochodzik, który nie paliłby za dużo, ale na pewno byłby fajny, może nowa Micra w błękitnym kolorze, albo złota. Zrobiłabym prawo jazdy. Kupiłabym meble do mojego mieszkanka, nie zabierałabym nic z mojego starego, wszystko poszło na PCK, albo do rodziny, no, może ewentualnie zostawiłabym parę drobiazgów, takich bliższych mojemu sercu. Umeblowałabym kuchnie pokoje i łazienkę jak mi się dosłownie spodoba. Cała moje szafa, wszystkie moje kosmetyki też poszłyby do wyrzucenia, a ja dosłownie, przez rok nie robiłabym nic tylko umeblowywałabym mieszkanie i zajmowałabym się innymi duperelami i żyłabym po prostu ja Pasza!!!


Dobra kończę to moje sprawozdanie bo nie ma o czym, już pisać, a jak znaczę opisywać głupoty to chyba nikomu się będzie się chciało tego czytać. Trzymajcie się Misiaczki Moje Kofane, obiecuje, nadrabiać w weekendy wszystko to co będzie mi leżał na duszy – trzymajcie się !!!

 

white_rabbit*k* : :
paź 12 2004 Przeprosiam
Komentarze: 10

Przepraszam Robaczki moje, z mnie tak długo nie było, ale totalnie jestem zalatana, że szok, nie mam na nic czasu... przepraszam i postaram się nadrobić zaległości w weekend - słowo harcerza (którym nawet nie jestem :] ) !!!

white_rabbit*k* : :