lut 08 2005

Zakupowe Szaleństwo!


Komentarze: 5

    Kupiłam sobie śliczną bluzeczkę, kocham zakupy, ale dzisiaj myślałam, że zasnę w tej kolejce, nie dość, że w przymierzalni, tłok jak nie wiem, co, bo rzeczywiście obniżki mają niesamowite, to jeszcze duszno i gorąco, z przeludnienia jednego człowieka na metr kwadratowy bytowania. To jeszcze ta kolejka na ¾ sklepu, ale cóż odstałam swoje – trzeba było walczyć, z sobą, z innymi, no Oki, z sobą najbardziej, a raczej jak to jest z moim wrodzonym brakiem cierpliwości. W każdym bądź razie udało się i teraz bluzeczka wisi w mojej szafie. Mam nadzieję, że jeszcze coś tam upoluje w tym miesiącu. No i wypadałoby podziękować Becie za to, że wytrwała przy mnie w tym całym „zakupowym szaleństwie”. Więc, dziękuje.
    Od poniedziałku nie ma dnia, żeby nie było rano, (bo zazwyczaj tylko o tej porze dnia się widujemy) kłótni z moim ojcem. Zaczyna mnie to realnie irytować, ale cóż, tłumaczę sobie, że jeśli AŻ tak bardzo mu przeszkadzam, to nie jest mój problem, ale niestety jego.

    Z mamą jest lepiej, dzisiaj wróciła od lekarza jak ja wróciłam już do domu, pochwaliła nawet bluzkę. Wolę, kiedy jest w stosunku do mnie właśnie taka, jak kobieta dla kobiety, a nie jak matka w stosunku do córki. Gdyby nasze relacje wyglądały jeszcze tak jak dzisiaj to było by ślicznie, ale cóż.
    Nabąknę jeszcze o tych zasranych Walentynach. Dlaczego zasranych? Bo ja właściwie tego święta nie lubię, a nie chodzi mi nawet o to, „że miłość powinniśmy sobie okazywać cały rok, a nie jeden dzień w nim”, ale o cały rytułal z nim związany. Wszystko ślicznie ładnie, ale i tak jestem zniechęcona. Że nie wspomnę o podejściu moich rodziców do tego święta, a właściwie o ich obojętności.
    Wkurzajmy jest fakt, ze w tym roku to Święto miłości i w ogóle serca ogólnie wypada w poniedziałek, co wiąże się mniej więcej z tym, że nie spędzę ich tak jak chciałam z Nim. Powód? On pracuje, obiecał, że wyrwie się z wykładów i … zafundujemy sobie razem nawzajem walentynkowe zakupy. Ja coś dla Niego, a On coś dla mnie.
    Facet, który sam proponuje zakupy – coś tu śmierdzi … przetestujemy jego wytrzymałość!

white_rabbit*k* : :
09 lutego 2005, 23:03
wspolczuje sytuacji z ojcem mam podobnie nie rozmawiam z nim juz od 2 tygodni schodze z drogi mam juz dosc klotni co do walentnek spedze je w lozku i nic mnie z niego nie wyciagnie
Mała_Czarna
08 lutego 2005, 20:01
Blehhh walentynki... ;/. Pozdrawiam :****
08 lutego 2005, 19:26
hmmm no wiesz... Ty chociaz będziesz mogła się razem z nim upajac chwilą na zakupach.. a ja nie wiem co mu kupic.. a z nim niestety zakupow nie bede robic :/ no trudno.. a bluzeczke tez musze sobie jakąs kupic.. i spodnie tez by się przydaly.. trzeba się wybrac na zakupy :P
Berus
08 lutego 2005, 19:06
Gratuluję udanych zakupów i przeżycia trudów z nimi związanych :-P Jedź z nim na te zakupy i nie wietrz wszędzie Męskiego Spisku :-* POZDRAWIAM
bestios
08 lutego 2005, 18:59
no cóż, testuj.Jak sama zauważyłaś, niektórzy FAceci też potrAfią długo siedzieć w sklepie w poszukiwaniu \"ciuchów\":P Ciekawe kto tym razem kogo będzie testował hahahaahhahahahahahahahahahaahhaahaaaaahahahahahahahahhahaahahahahaaaahhahahahhaah

Dodaj komentarz